zawsze na sam widok tego podjazdu , skręcałam w prawo, bo w rezultacie jako zjazd jest całkiem zacny , ale ile razy chciałam tam podjechać miałam blokadę psychiczną coś mowiło m i- nawet nie próbuj i za każdym razem tamtędy jadąc albo omijałam ten podjazd albo do połowy wprowadzałam , ale nie dziś , dziś obudziłam się z przekonaniem ze dam rady ze to tylko tak wygląda kiepsko :D Dziś wygrałam sama ze sobą , nie wiem co strasznego widziałam w tym marnym wzniesieniu .Nie ma takich gór których nie można by było przejechać , czasami po prostu trzeba na to trochę więcej czasu. Dumna jestem dziś z siebie!
Ostatnio nie wychodzą mi ustawki rowerowe , bo ciągle coś , wiec jak tylko trafia się czas i pogoda to kręcę się sama albo z Juniorem po okolicy. Tak było i tym razem , młody miał wolne w szkole , ale czasu było mało bo na popołudnie umówiliśmy się na szwędanie piesze w okolicach Pstrążnej .Wiec ruszyliśmy z młodym w stronę Czech z myślą standardowego przelotu ścieżka do Pekla żeby tylko trochę się poruszać. Ostatnio odkryłam leśne ścieżki które omijają osiedle w Nachodzie i wyskakuje się za Pivovarem a pózniej już normalnie , tylko ze znów zamknęli most miedzy Starym Nachodem a Brazcem i trzeba było się wracać, ale w ostatniej chwili przypomniało mi się ze jest scieżka miedzy domami prowadząca na osiedle na gorze wiec wdrapaliśmy się tam i leśnym traktem dotarliśmy na parking szpitala :) Ruszyliśmy w stronę Lipi ale zaraz za skrętem na Vyhlidke zjechaliśmy z asfaltu i jakimiś scieżkami miedzy ogrodami działkowymi zjechaliśmy na dół i tym sposobem ominięcie 200 m odcinka zajęło nam jakies 2 km :). Chciałam młodemu pokazać objazd Brażca lasami którym jeszcze nie jechał , ale że tam jest droga wyżej która zawsze mnie korciła to wyciągneliśmy się na sama górę do osady gdzie droga się skończyła , wiec przez leśne ścieżki ,zrąb i inne atrakcje dojechaliśmy na pastwiska widok piękny ale nie za bardzo wiedzieliśmy co dalej wydawało nam się ze drogę widzimy , pojechaliśmy na ukos i okazało się ze jesteśmy nad elektrownią słoneczna , tu tez zawsze chciałam a nie wiedziałam jak , więc teraz już wiem . Dalej już standard do Pekla młody nie chciał przez Brzozowie wiec wracaliśmy tą samą drogą a że czas już naglił nie było innego wyjścia jak tylko ścieżka rowerowa gdzie w Słonem przed samą granica wylazło stado krów i urzędowały na ścieżce , Młody stwierdził że on nie pojedzie , wiec wracamy i głowna granicą już bez przygód dojechaliśmy do domu.
Dziś mnie wzięło na odkrywanie nowych ścieżek w lesie pomiędzy Nachodem a Dobrosovem , zaczęłam niebieskim szlakiem koło wyciągu narciarskiego w Beloves a dalej to już tylko las i liście , ale drogi całkiem fajne :)